Empereur Empereur
1306
BLOG

Dlaczego "patrioci" nienawidzą sądów

Empereur Empereur Polityka Obserwuj notkę 138

Przeprowadzona na początku 2016 roku reforma prokuratury przekształciła ją w organ polityczny, kierowany przez wszechwładnego funkcjonariusza partyjnego. Trybunał Konstytucyjny został unieszkodliwiony – nieodpowiadające jej wyroki, władza PiS po prostu ignoruje i nikt nie jest w stanie wymusić na nim działania zgodnego z prawem. Przyszedł czas na przekształcenie niezależnej władzy sądowniczej w kolejny organ partii - oczywiście pod pozorami zlustrowania sędziów i ukrócenia nadużyć.


By usprawiedliwić swoje poczynania, PiS kultywuje krążące w społeczeństwie mity na temat polskiego sądownictwa. Regułą jest bowiem, że część społeczeństwa uważa, że sądy działają niesprawiedliwie, sędziowie są skorumpowani, niekompetentni i nietykalni. Nieprzypadkowo są to opinie przede wszystkim tych, którzy jakąś sprawę w sądzie przegrali, albo którzy oceniają postępowanie sądów motywami politycznymi, a nie według zgodności tego postępowania z prawem. Kwintesencją tego ostatniego są opinie „obozu patriotycznego” wokół sprawy niejakiego Zygmunta Miernika – skazanego na 10 miesięcy pozbawienia wolności za naruszenie nietykalności cielesnej sędziego sprawującego urząd. Nic to, że czyn Miernika niewątpliwie stanowi przestępstwo – do stwierdzenia tego, wystarczy znajomość przepisów. Nic to, że jego zachowanie, czyli rzut ciastem w sędziego, zostało uwiecznione na nagraniu, które każdy może zobaczyć (na tym samym nagraniu zresztą Miernik wcześniej drze się jak na demonstracji, za co powinien zostać po prostu usunięty z sali sądowej – pewnie też podniósłby wrzask, ale za to oszczędziłoby mu to dalszych kłopotów). Nic to, że wina Miernika nie podlega żadnym wątpliwościom, a jego postawa – nie tylko kompletny brak jakiejkolwiek skruchy, ale przeciwnie, robienie z siebie bohatera – tylko uzasadnia surowość wyroku. Wystarczy, że wyrok nie pasuje komuś do polityki, żeby uznać Miernika za „więźnia politycznego”. Swoją drogą ciekawe co zdaniem obrońców Miernika sąd miał zrobić – uniewinnić go, wbrew oczywistym faktom?


Kończąc jednak dygresję na temat pana Miernika – rzecz w tym, że głoszone w pisowskich środowiskach opinie na temat polskiego sądownictwa są po prostu wrzaskiem środowiska politycznego, które wywodzi od Marksa i Lenina przekonanie, że prawo jest tylko narzędziem panowania klasowego, w związku z czym, przeprowadzając rewolucję, prawo można ignorować. Ponad prawem stoi bowiem „wola polityczna”, a zatem sądy powinny wydawać wyroki nie zgodnie z prawem, tylko z „wolą polityczną” właśnie. Wolą PiS.


Abstrahując od samej oceny „sprawiedliwości” wyroków sądowych, odnieśmy się jeszcze do pewnego powszechnie kierowanego pod adresem sądów zarzutu. Panuje bowiem opinia, również podnoszona przez zwolenników „pogonienia sędziów”, że sądy w Polsce działają niesprawnie i że sprawy ciągną się latami. Jak to wygląda w rzeczywistości? Statystyki ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości:


  • 64% spraw sądowych trwa krócej niż 3 miesiące;
  • 87% spraw sądowych trwa krócej niż 6 miesięcy;
  • zaledwie 4% spraw sądowych trwa dłużej niż 12 miesięcy.


Nie wspominając już nawet o tym, że przedłużające się sprawy bardzo często nie są winą sądów, tylko działań stron zmierzających do przedłużenia postępowania, czy też np. świadków niestawiających się na wezwania. A potem słuchamy o wieloletnich procesach i rzekomo niesprawnym sądownictwie.


Kończąc już ten luźny wywód, podkreślić muszę, że nie twierdzę wcale, iż wśród sędziów w Polsce nie ma osób niekompetentnych czy nieuczciwych. Jak zresztą w również dowolnym innym środowisku zawodowym. Z tym, że prezentowane przez oburzonych rewolucjonistów stanowisko wynika z zupełnie błędnych, szkodliwych wręcz motywów, a ich pomysły (cytując Cejrowskiego - „wszystkich won”) stanowią po prostu zagrożenie dla fundamentów cywilizowanego porządku prawnego. Lepiej już tolerować niedoskonałości obecnego systemu, niż budować system komunistyczny, w którym zamiast trójpodziału władz mamy jeden pion, na szczycie którego stoi partia i jej I sekretarz, czy jak kto woli – prezes partii rządzącej. A jeżeli się ktoś wierzy w to, że „uczciwi nie mają się czego obawiać”, to pragnę przypomnieć, że władze PRL twierdziły tak samo. Tyle, że więźniowie polityczni, tłuczeni ubeckimi pałami działacze opozycyjni, że już o pomordowanych nie wspomnę, w ich mniemaniu nie byli „uczciwi”. 

 

Empereur
O mnie Empereur

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka