Empereur Empereur
219
BLOG

Opieka antyspołeczna

Empereur Empereur Polityka Obserwuj notkę 0

Europoseł Janusz Wojciechowski alarmuje, że odbieranie dzieci staje się w Polsce biznesem. Regularnie w mediach słyszymy o niedorzecznych i krzywdzących decyzjach opieki społecznej i sądów. To niestety prawda i jest to problem, z którym trzeba walczyć. Tylko jak? I skąd ta patologia się właściwie bierze?

Państwo opiekuńcze ma tendencję do tego, żeby swoje kompetencje rozszerzać poza granice absurdu. Każdy się zgodzi, że są sytuacje, w których dobre dla dziecka byłoby odebranie go jego opiekunom – np. gdy dziecko jest maltretowane i katowane. Niestety, w tym momencie wkraczamy na równię pochyłą. Zgodziliśmy się raz, żeby państwo opiekuńcze odbierało dzieci rodzicom i jest kwestią czasu, kiedy wynajdzie sobie do tego nowe powody. Zaczynamy od dzieci maltretowanych, a potem spektrum pretekstów uzasadniających odbieranie dzieci powoli się rozszerza. Od katowania przechodzimy do bicia w ogóle – klapsa już dać nie można, jeżeli rodzic daje klapsa, to znaczy że się znęca, więc dziecko odbieramy. Następnie odbieramy rodzicom dzieci, jeżeli uznajemy że źle się nimi zajmują – za grube, za chude, źle uczące się, za smutne, za wesołe. Odbieramy dzieci rodzicom zbyt biednym, zbyt głupim, prowadzącym niewłaściwy tryb życia, albo o niewłaściwych poglądach – np. homofobicznych czy zbyt religijnych. Dochodzimy do sytuacji, w której opieka społeczna może zabrać rodzicom dzieci na podstawie dowolnego kaprysu – a dzieci bite i maltretowane istnieją nadal, pomimo tego całego aparatu. Media donoszą o kolejnym przypadku skatowania jakiegoś dziecka przez pijanego kochanka matki, a zwolennicy państwa opiekuńczego pytają się wówczas: „gdzie była opieka społeczna?” – i żądają rozszerzenia jej kompetencji. Populiści zbijają kapitał polityczny na wnoszeniu projektów ustaw, które mają sprawić, żeby państwo lepiej reagowało w takich sytuacjach. Przez myśl im wszystkim nawet nie przyjdzie, że „naprawianie” błędów opieki społecznej jest jak nadmuchiwanie dziurawej opony. Daje chwilową, pozorną satysfakcję z załatwienia problemu, ale w rzeczywistości tylko podtrzymuje go przy życiu, zamiast zlikwidować.

Błąd jest popełniony już w momencie, gdy państwo po raz pierwszy przyznaje sobie prawo do odbierania rodzicom dzieci, w jakiejkolwiek sytuacji. Żeby państwo mogło tę kompetencję realizować, musi zatrudnić do tego urzędników. W ten sposób powstaje grupa ludzi, w których interesie jest, żeby katowanych dzieci było jak najwięcej. Co gorsza, nie da się przecież ściśle zdefiniować i kazuistycznie wyliczyć w ustawie sytuacji, w których opieka społeczna będzie mogła zainterweniować. Pozostawia się więc urzędnikom pewne pole do uznania i skrajną naiwnością byłoby wierzyć, że nie będą oni nadużywać tej możliwości i rozszerzająco interpretować swoich uprawnień. Od istnienia „maltretowanych” czy „zaniedbanych” dzieci zależy przecież ich etat.

Państwo w ogóle nigdy nie powinno mieć kompetencji do tego, żeby odbierać dzieci rodzicom. To jest próba naprawienia patologii inną patologią, w dodatku nieudana, przez co otrzymujemy dwie patologie zamiast jednej. Dzieci dręczone i głodzone istnieją nadal, a normalne rodziny cierpią przez nadużycia opieki społecznej. 

 

Empereur
O mnie Empereur

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka